Wróciłam i przepraszam za tak ogromną przerwę. ;_;
______________________________________________________________________________
- Jezuuu, mamo, ogarnij się...
~*~ Kilka dni później
Ehh… Czas poszukać
pracy. Kasa mi się kończy. Niestety, pieniędzy za darmo nie zdobędę. Jak mi się
nic nie chce! Nawet nie rozpakowałam swoich bagaży. Chciałam sobie jeszcze
poleżeć w łóżku, bo rannym ptaszkiem to ja nie jestem, jednak mój plan
udaremnił nie kto inny jak mój kochany pupilek Max. Najpierw wszedł do pokoju i
zaczął szczekać.
-Maxiu, proszę, bądź ciszej.
Ok, podziałało, pies się zamknął. Po kilku minutach spokoju,
zwierzak zaczął wskakiwać na moje łóżko, jedna szło mu to dość ciężko i
opornie, a ja nie mogąc patrzeć jak moje maleństwo się męczy, wzięłam go na
ręce i położyłam go obok siebie. Oczywiście był to błąd. Max, aby mi
podziękować zaczął energicznie myć mi twarz swoim jęzorem, co wcale nie było
miłe i przyjemne.
- Psie zlituj się nade mną. Przestań, Max, przestań!
Rozumiesz?
Psiak odsunął się ode mnie i spojrzał się na mnie. Siedział
tak w bezruchu jakiś czas, po czym zeskoczył z łóżka i obrażony poszedł do
salonu. Świetnie… Poleżałam jeszcze
chwilkę w łóżku, po czym odprawiłam poranną toaletę i udałam się do kuchni w
celu sporządzenia śniadania. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Max leżący na
fotelu, który dokładnie obserwował każdy mój ruch. Nie przejmując się fochem
psa, dałam mu jedzenie i zaczęłam robić jedzenie dla siebie. Max, gdy zobaczył
jedzonko w misce od razu się rozchmurzył i zaczął jeść. Ja również zabrałam się
za pałaszowanie swojego posiłku. Po wyjściu z psem na poranny spacer, udałam
się na miasto w poszukiwaniu pracy. Przeszłam przez swoją dzielnice i zaczęłam
poszukiwać ogłoszeń w sprawie pracy. Niestety takowego nie znalazłam. Zrezygnowana
postanowiłam po prostu wchodzić do różnych barów, sklepów itp. i pytać się czy
nie poszukują pracownika. Pierwszym budynkiem do którego weszłam był jakiś
sklep, chyba muzyczny. Jednak po pytaniu odprawili mnie z kwitkiem, jednakże
zasugerowali, żebym spróbowała szczęścia w sklepie za rogiem, podobno ostatnio
szukali tam pracownicy. Zachęcona postanowiłam się tam udać z lepszym humorem
pod wskazany adres. Mina zrzedła mi po zobaczeniu szyldu sklepu. Głosił on „Sex Shop”. Że niby mam pracować w Sex
Shopie?! Nie, no bez jaj… Odeszłam kawałek od tamtego miejsca i znów byłam
dobrej wiary. Na horyzoncie pojawił się jakiś klub. Weszłam do niego niepewnym
krokiem i zaczęłam szukać wzrokiem baru. Jak na złość widziałam wszystko oprócz
baru. Scena z rurami dla striptizerek, stoliki, toalety, jakieś drzwi, bar…
Zaraz, zaraz, bar? Tak, znalazłam bar i udałam się w jego kierunku. Usiadłam na
jednym z wysokich stołków i przywołałam do siebie ruchem ręki jednego z
barmanów.
- Co dla ciebie złociutka?
- Jak na razie nic. Nie szukacie kogoś do pomocy? Barmanki,
kelnerki?
- Hmm, no wiesz, musiałbym się spytać szefa…
- Proszęę, to dla mnie bardzo ważne.
- Ok., zaczekaj tu chwilę, a go tu przyprowadzę.
- Dzięki.
Posłałam chłopakowi najszczerszy uśmiech. Ten tylko mruknął
coś na ucho swojemu koledze i wyszedł zza barku. Siedziałam grzecznie na swoim
miejscu kiedy zdało mi się słyszeć taką rozmowę:
- Ej, stary. Czy to nie jest ta laska?
- Która? Wiesz ile tu jest dup?
-No przecież, kurwa ją palcem, pokazuję!
-Nie drzyj ryja! No teraz ją widzę, ale jakoś dalej nie wiem
o co ci chodzi.
- Ale z ciebie debil.
- Aha, coś jeszcze?
-No to jest ona! Ona, ta laska ze sklepu! Ta, nowa!
-Aaa, dobra przypominam ją sobie. No nie wiem, ciężko poznać
po plecach i włosach. Jakby miała chociaż odkryty tyłek. Sam nie wiem…
- Bo ty nigdy niczego nie wiesz…
- Odezwał się pan mądry!
- A żebyś, kurwa wiedział!
Nie miałam przyjemności dłużej przysłuchiwać się tej jakże
inteligentnej rozmowie, ponieważ przyszedł szef klubu. Nie bardzo mogłam
zobaczyć jego sylwetki ani twarzy, bo ciemne światła skutecznie mi to
uniemożliwiały. Widziałam tylko ciemny kontur
- Zapraszam cię, kochaniutka do mojego, gabinetu.
-Yhm.
Podążałam za facetem. Miał ładny niski głos. Kiedy już
weszliśmy do pomieszczenia zwanego gabinetem mogłam go dokładniej zobaczyć i
opisać. Lekko siwiejący facet około 40 – stki, ubrany w koszule i jeansy. Miał
miły wyraz twarzy i był dosyć przystojny. Sam gabinet nie wyróżniał się niczym
szczególnym. Ściany pomalowane na beżowo, regał z książkami, biurko z fotelami
po obu stronach, czarny lapton na biurku. Wszystkie meble były ciemno brązowe.
-Więc podobno szukasz pracy?
Spytał mężczyzna odpalając cygaro i siadając w jednym z
foteli, zachęcając mnie do tego samego ruchem ręki.
-Tak.
Odparłam i nieśmiało usiadłam na fotelu, który był bardzo
wygodny.
- Niestety, mamy komplet barmanów i kelnerek.
- Och, szkoda. To ja już nie będę zajmować panu czasu i
sobie pój..
-Ależ nie! Powiedziałem, że mamy komplet barmanów i
kelnerek, ale przecież mamy kilka wolnych miejsc na scenie przy rurach.
Mówiąc to uśmiechnął się zawadiacko i wymownie spojrzał na
moje ciało. Zakryłam dekolt włosami.
- Dziękuję, ale nie jestem zainteresowana taką pracą.
- A to czemu? Mogę ci obiecać, że nasze dziewczyny dostają
dużo kasy.
- Nadal nie jestem tym zainteresowana.
- A to peszek! Ale pamiętaj, gdybyś zmieniła zdanie zadzwoń.
Tu masz moją wizytówkę. Przyjmiemy cię z otwartymi rękami.
- Będę pamiętać. Do widzenia.
- Do zobaczenia, złotko.
Chciałam jak najszybciej wyjść z tamtego miejsca. Za kogo ma
mnie ten koleś?! Za jakąś tanią dziwkę? Ugh, na pewno tam nie wrócę. Spojrzałam
na zegarek w telefonie. Szukam pracy od 40 min. Z marnym skutkiem. Smutna i
zrezygnowana wracałam do domu. Podniosłam głowę i wtedy olśniło mnie.
Zobaczyłam szyld z napisem „Tatoo & Piercing”.
Co prawda nigdy nie pracowałam w salonie tatuażu, ale przecież nie muszę
tatuować. Wystarczy mi praca sprzątaczki. Zadowolona i pewna siebie weszłam do
środka. Podeszłam do lady przy której stała jakaś dziewczyna. Była wytatuowana
i miała przekutą wargę. Brązowe włosy związała w koczek, a białe zęby wystawiła
w uśmiechu. Miała śliczne brązowe oczy.
- W czym mogę ci pomóc?
- Chciałabym rozmawiać z kierownikiem salonu.
- W samej osobie.
Okej, zatkało mnie. Nie przypuszczałam, że ta dziewczyna
jest właścicielem całego interesu.
- Och, no bo ja…
- Tak?
- Chciałam się spytać, czy nie szukacie pracownika?
Dziewczyna najpierw zrobiła zdziwioną minę, a potem uśmiechnęła się szeroko.
- Tatuaż czy kolczyki?
- Tatuaż. - odparłam szybko
Ruchem głowy nakazała mi iść za sobą.
- Tommy, zastąp mnie przy recepcji.
~*~
- Okej, tutaj masz grafik o której zaczynasz i kończysz. - wcisnęła mi do ręki papierowy świstek i pociągnęła za rękę - Chodź przedstawię cię reszcie.
Wkroczyłyśmy do dużego pomieszczenia. Przy ścianach były miejsca do rysowania projektów, a na ścianie namalowany był wielki napis Los Angeles. Dziewczyna zaklaskała w ręcę, a wszyscy na nas spojrzeli.
- Yhm, a więc to jest nasza nowa koleżanka. Poznacie ją lepiej jutro. Jak wam idzie? - spytała
- Ej. - popukałam ją w ramię - Ja już pójdę.
- Ok.
Z salonu wyszła z bananem na twarzy. Znalazłam pracę!