poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych!

Wesołych Świąt.
choć ja ich nie obchodzę, to mam nadzieję, że Wy tak ;)

PS. Nie zapomniałam o Was. Wiem, że ciągle obiecuję powrót z nowym rozdziałem, ale teraz się bardziej do tego przyłożę.
Macie moje słowo.

poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 1

Wróciłam i przepraszam za tak ogromną przerwę. ;_;
______________________________________________________________________________
- Jezuuu, mamo, ogarnij się...

~*~ Kilka dni później

Ehh… Czas  poszukać pracy. Kasa mi się kończy. Niestety, pieniędzy za darmo nie zdobędę. Jak mi się nic nie chce! Nawet nie rozpakowałam swoich bagaży. Chciałam sobie jeszcze poleżeć w łóżku, bo rannym ptaszkiem to ja nie jestem, jednak mój plan udaremnił nie kto inny jak mój kochany pupilek Max. Najpierw wszedł do pokoju i zaczął szczekać.
-Maxiu, proszę, bądź ciszej.
Ok, podziałało, pies się zamknął. Po kilku minutach spokoju, zwierzak zaczął wskakiwać na moje łóżko, jedna szło mu to dość ciężko i opornie, a ja nie mogąc patrzeć jak moje maleństwo się męczy, wzięłam go na ręce i położyłam go obok siebie. Oczywiście był to błąd. Max, aby mi podziękować zaczął energicznie myć mi twarz swoim jęzorem, co wcale nie było miłe i przyjemne.
- Psie zlituj się nade mną. Przestań, Max, przestań! Rozumiesz?
Psiak odsunął się ode mnie i spojrzał się na mnie. Siedział tak w bezruchu jakiś czas, po czym zeskoczył z łóżka i obrażony poszedł do salonu. Świetnie… Poleżałam jeszcze chwilkę w łóżku, po czym odprawiłam poranną toaletę i udałam się do kuchni w celu sporządzenia śniadania. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Max leżący na fotelu, który dokładnie obserwował każdy mój ruch. Nie przejmując się fochem psa, dałam mu jedzenie i zaczęłam robić jedzenie dla siebie. Max, gdy zobaczył jedzonko w misce od razu się rozchmurzył i zaczął jeść. Ja również zabrałam się za pałaszowanie swojego posiłku. Po wyjściu z psem na poranny spacer, udałam się na miasto w poszukiwaniu pracy. Przeszłam przez swoją dzielnice i zaczęłam poszukiwać ogłoszeń w sprawie pracy. Niestety takowego nie znalazłam. Zrezygnowana postanowiłam po prostu wchodzić do różnych barów, sklepów itp. i pytać się czy nie poszukują pracownika. Pierwszym budynkiem do którego weszłam był jakiś sklep, chyba muzyczny. Jednak po pytaniu odprawili mnie z kwitkiem, jednakże zasugerowali, żebym spróbowała szczęścia w sklepie za rogiem, podobno ostatnio szukali tam pracownicy. Zachęcona postanowiłam się tam udać z lepszym humorem pod wskazany adres. Mina zrzedła mi po zobaczeniu szyldu sklepu. Głosił on „Sex Shop”. Że niby mam pracować w Sex Shopie?! Nie, no bez jaj… Odeszłam kawałek od tamtego miejsca i znów byłam dobrej wiary. Na horyzoncie pojawił się jakiś klub. Weszłam do niego niepewnym krokiem i zaczęłam szukać wzrokiem baru. Jak na złość widziałam wszystko oprócz baru. Scena z rurami dla striptizerek, stoliki, toalety, jakieś drzwi, bar… Zaraz, zaraz, bar? Tak, znalazłam bar i udałam się w jego kierunku. Usiadłam na jednym z wysokich stołków i przywołałam do siebie ruchem ręki jednego z barmanów.
- Co dla ciebie złociutka?
- Jak na razie nic. Nie szukacie kogoś do pomocy? Barmanki, kelnerki?
- Hmm, no wiesz, musiałbym się spytać szefa…
- Proszęę, to dla mnie bardzo ważne.
- Ok., zaczekaj tu chwilę, a go tu przyprowadzę.
- Dzięki.
Posłałam chłopakowi najszczerszy uśmiech. Ten tylko mruknął coś na ucho swojemu koledze i wyszedł zza barku. Siedziałam grzecznie na swoim miejscu kiedy zdało mi się słyszeć taką rozmowę:
- Ej, stary. Czy to nie jest ta laska?
- Która? Wiesz ile tu jest dup?
-No przecież, kurwa ją palcem, pokazuję!
-Nie drzyj ryja! No teraz ją widzę, ale jakoś dalej nie wiem o co ci chodzi.
- Ale z ciebie debil.
- Aha, coś jeszcze?
-No to jest ona! Ona, ta laska ze sklepu! Ta, nowa!
-Aaa, dobra przypominam ją sobie. No nie wiem, ciężko poznać po plecach i włosach. Jakby miała chociaż odkryty tyłek. Sam nie wiem…
- Bo ty nigdy niczego nie wiesz…
- Odezwał się pan mądry!
- A żebyś, kurwa wiedział!
Nie miałam przyjemności dłużej przysłuchiwać się tej jakże inteligentnej rozmowie, ponieważ przyszedł szef klubu. Nie bardzo mogłam zobaczyć jego sylwetki ani twarzy, bo ciemne światła skutecznie mi to uniemożliwiały. Widziałam tylko ciemny kontur
- Zapraszam cię, kochaniutka do mojego, gabinetu.
-Yhm.
Podążałam za facetem. Miał ładny niski głos. Kiedy już weszliśmy do pomieszczenia zwanego gabinetem mogłam go dokładniej zobaczyć i opisać. Lekko siwiejący facet około 40 – stki, ubrany w koszule i jeansy. Miał miły wyraz twarzy i był dosyć przystojny. Sam gabinet nie wyróżniał się niczym szczególnym. Ściany pomalowane na beżowo, regał z książkami, biurko z fotelami po obu stronach, czarny lapton na biurku. Wszystkie meble były ciemno brązowe.
-Więc podobno szukasz pracy?
Spytał mężczyzna odpalając cygaro i siadając w jednym z foteli, zachęcając mnie do tego samego ruchem ręki.
-Tak.
Odparłam i nieśmiało usiadłam na fotelu, który był bardzo wygodny.
- Niestety, mamy komplet barmanów i kelnerek.
- Och, szkoda. To ja już nie będę zajmować panu czasu i sobie pój..
-Ależ nie! Powiedziałem, że mamy komplet barmanów i kelnerek, ale przecież mamy kilka wolnych miejsc na scenie przy rurach.
Mówiąc to uśmiechnął się zawadiacko i wymownie spojrzał na moje ciało. Zakryłam dekolt włosami.
- Dziękuję, ale nie jestem zainteresowana taką pracą.
- A to czemu? Mogę ci obiecać, że nasze dziewczyny dostają dużo kasy.
- Nadal nie jestem tym zainteresowana.
- A to peszek! Ale pamiętaj, gdybyś zmieniła zdanie zadzwoń. Tu masz moją wizytówkę. Przyjmiemy cię z otwartymi rękami.
- Będę pamiętać. Do widzenia.
- Do zobaczenia, złotko.
Chciałam jak najszybciej wyjść z tamtego miejsca. Za kogo ma mnie ten koleś?! Za jakąś tanią dziwkę? Ugh, na pewno tam nie wrócę. Spojrzałam na zegarek w telefonie. Szukam pracy od 40 min. Z marnym skutkiem. Smutna i zrezygnowana wracałam do domu. Podniosłam głowę i wtedy olśniło mnie. Zobaczyłam szyld z napisem „Tatoo & Piercing”. Co prawda nigdy nie pracowałam w salonie tatuażu, ale przecież nie muszę tatuować. Wystarczy mi praca sprzątaczki. Zadowolona i pewna siebie weszłam do środka. Podeszłam do lady przy której stała jakaś dziewczyna. Była wytatuowana i miała przekutą wargę. Brązowe włosy związała w koczek, a białe zęby wystawiła w uśmiechu. Miała śliczne brązowe oczy.
- W czym mogę ci pomóc?
- Chciałabym rozmawiać z kierownikiem salonu.
- W samej osobie.
Okej, zatkało mnie. Nie przypuszczałam, że ta dziewczyna jest właścicielem całego interesu.
- Och, no bo ja…
- Tak?
- Chciałam się spytać, czy nie szukacie pracownika?
Dziewczyna najpierw zrobiła zdziwioną minę, a potem uśmiechnęła się szeroko.
- Tatuaż czy kolczyki?
- Tatuaż. - odparłam szybko
Ruchem głowy nakazała mi iść za sobą.
- Tommy, zastąp mnie przy recepcji.

~*~

- Okej, tutaj masz grafik o której zaczynasz i kończysz. - wcisnęła mi do ręki papierowy świstek i pociągnęła za rękę - Chodź przedstawię cię reszcie.
Wkroczyłyśmy do dużego pomieszczenia. Przy ścianach były miejsca do rysowania projektów, a na ścianie namalowany był wielki napis Los Angeles. Dziewczyna zaklaskała w ręcę, a wszyscy na nas spojrzeli.
- Yhm, a więc to jest nasza nowa koleżanka. Poznacie ją lepiej jutro. Jak wam idzie? - spytała
- Ej. - popukałam ją w ramię - Ja już pójdę.
- Ok.
Z salonu wyszła z bananem na twarzy. Znalazłam pracę!

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Prolog

Tak! Nareszcie. Jedno z moich największych marzeń, właśnie się spełnia. Wyjechałam do LA. Trochę się boję tego co na mnie czeka. Jechałam taksówką i podziwiałam uroki tego miasta. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Panienko, jesteśmy już na miejscu.
- J już? Tak szybko?
- No jasne, a to, że człowiek nie ma poczucia czasu kiedy śpi to już inna sprawa.
- W sumie, a pomoże mi pan z bagażem?
- Czemu nie.
Po krótkiej wymianie zdań z taksówkarzem, chwyciłam psa, a on wziął mój bagaż w rękę i weszliśmy do bloku. Klatka była dosyć dobrze utrzymana, co prawda w niektórych kątach waliło moczem i kilku młodych pijaczyn spało na schodach, ale poza tym było nawet nieźle. Taksówkarz odstawił walizki pod drzwi mojego nowego mieszkania.
- Ile płacę?
Kiedy już zapłaciłam, wyciągnęłam klucze i przekręciłam je w zamku. Przekroczyłam próg razem z Maxem. Zaczęłam chodzić i rozglądać po wszystkich pokojach w mieszkaniu. Wszędzie było pusto. W salonie stała jakaś sofa, mały stolik na kawę, telewizor i dwa fotele. Kuchnia była mniejsza niż poprzedni pokój były w niej blaty lodówka, kuchenka oraz inne rzeczy wchodzące w skład podstawowego wyposażenia. Następnie przeszłam do łazienki. Umywalka, sedes, wanna i kilka półeczek. Niestety nie było w niej lustra. Trudno jutro i tak wybiorę się na jakieś zakupy to może dokupię lustro? Kiedy już wyszłam z łazienki skierowałam się do sypialni. Otworzyła drzwi do pokoju i zapaliłam światło. Było ładnie. Pomieszczenie było dosyć duże. Na jego środku stało dwuosobowe łóżko, a po jego dwóch stronach małe etażerki, a na każdej lampka nocna. Przy ścianie stała dwudrzwiowa szafa, koło niej stał drugi mebel – śliczna toaletka z lusterkiem oraz stołeczek. Zostałam zupełnie oczarowana tym mebelkiem. Jednak nie podobało mi się to, że druga ściana pokoju była zupełnie pusta, a wszystkie ściany, tak jak inne ściany domu, były białe. Czeka mnie dużo roboty. Podeszłam do łóżka i przejechałam po nim dłonią. Potem położyłam się na nim. W pewnym momencie ogarnął mnie lęk. Co jeśli nie znajdę pracy? A może nikogo tu nie poznam? Oczywiście mam w tym mieście jedną przyjaciółkę, ale to mało. Zresztą okolica, w której mieszkam, nie wydaje mi się przyjazna i bezpieczna. Chociaż może w świetle dziennym będzie lepiej wyglądać? Pogrążona w myślach odpłynęłam w objęcia morfeusza.


*

Rano obudziło mnie lizanie po twarzy.
-Max! Max, do cholery jasnej, przestań mnie ślinić! Max!
Kiedy już udało mi się zrzucić z mojej twarzy psa, udałam się do kuchni, a mój pupil poszczekując podreptał za mną. Zajrzałam do lodówki. Była pusta. ZajebiścieNo tak, czego mogłam się spodziewać? Że lodówka sama napełni się jedzeniem? Podeszłam do swojej nierozpakowanej walizki i wyjęłam z niej kilka ciuchów i kosmetyków. Szybko się ubrałam, umalowałam, chwyciłam jeszcze za pieniądze, które dostałam od matki na wyjazd, pogłaskałam psa, zamknęłam mieszkanie i wyszłam do sklepu.
Po wyjściu na klatkęnie było już czuć brzydkiego zapachu siuśków, a żaden pijak nie spał na schodach. Swoją drogą ten, którego wczoraj widziałam, zdawał mi się być młody. Żal jest mi takich ludzi, rujnując sobie życie pijąc i śpiąc. Po wyjściu na zewnątrz okolica prezentowała się trochę lepiej niż wczoraj wieczorem, kiedy tu przyjechałam. Nie było to może piękne, zadbane podwórko, ale nie było tak źle jak mogłoby być.
Do najbliższego sklepu było niedaleko, ~5 min drogi. Po wejściu do sklepiku chwyciłam za koszyk i zaczęłam go napełniać produktami. Mam nadzieję, że starczy mi kasy. Podeszłam do kasy i stanęłam w kolejce. Za mną stanęło dwóch chłopaków. Usłyszałam ich szepczącą rozmowę :
- Widziałeś ją wcześniej?
- Nie, a ty?
- Też nie...Ej! A to nie jest ta laska, która wczoraj się wprowadziła?
- A skąd mam wiedzieć? To nie ja leżałem wczoraj pijany na schodach, tylko ty.
- A, spierdalaj. Ale niezły ma tyłek, nie?
- Ciszej, kurwa. Jeszcze cię usłyszy, debilu.
- Sam, idioto bądź ciszej.
Chciałam się odwrócić, ale kasjerka zaczęła mnie obsługiwać, więc byłoby to trochę niegrzeczne z mojej strony. Po zapłaceniu za zakupy wróciłam do domu. Przy wejściu do mieszkania nasypałam Maxowi jedzenia do miski, a sama zrobiłam sobie na śniadanie kanapki z serem. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Halo?
- Cześć, córciu!
-Aaa, to ty mamo.
- No, a kogo się spodziewałaś, hym? Jakiegoś chłopaka?